Loretta siedziała nad źródełkiem koło Skały Szczęścia.
,,To wszystko tak szybko się dzieje." - pomyślała. Śmierć matki, stracenie Anny, ostatnia Wielka Burza źle oddziaływały na jej psychikę.
Nagle zza krzaka wyszła Alexandra.
- Co się dzieje, Lorr? Ostatnio w ogóle nie byłaś skupiona na czytaniu sztuk Szekspira. A ty je przecież ubóstwiasz!
- Och, Alex, jak ty mnie świetnie znasz! - powiedziała Loretta i przytuliła przyjaciółkę. - Rzeczywiście, coś się ze mną dzieje. Ostatni zbieg wydarzeń okropnie na mnie działa.
- Lorr, bardzo mi przykro. - powiedziała ze skruchą Alexandra. - Zapomniałam o...
Przerwał jej cichy szelest.
- Co to było? - szepnęła Loretta do Alexandry. - Co to było, Alex?
- Nie wiem... - odparła Alexandra. - Naprawdę nie...
Nagle zza głazu wyskoczyła Violettè w przebraniu cyklopa.
- Aaa! - zaczęły panicznie krzyczeć Loretta i Alexandra.
Violettè ściągnęła przebranie i zaczęła głośno się śmiać.
- Ha, ha, ha! - śmiała się Violettè. - Żałujcie, że nie widziałyście swoich min!
- Vi, czy nie jesteś za duża na takie wybryki? Jak ja cię zaraz dorwę to przez tydzień będziesz śpiewać kolędy! - krzyczała ze złością Alexandra.
Loretta zaczęła trzymać rozwcieczoną Alexandrę.
- Alex, przestań! Uspokój się! - krzyczała Loretta.
Biedna Violettè zaczęła uciekać na stromy głaz. Widok fioletowej od złości siostry przeraził ją do tego stopnia, że o mało nie zemdlała.
- Violettino Rosetino Evelaux! - zaczęła krzyczeć Alexandra. - Nie ujdzie ci na sucho straszenie starszej siostry!
Violettè weszła na czubek głazu. Nagle zaczęła tracić przytomność.
- Violettè! - zaczęła krzyczeć przerażona Alexandra.
Violettè zaczęła spadać z wielką prędkością.
- Vi, trzymaj się! - wołała Loretta.
- Vi! - ponownie krzyczała rozpłakana Alexandra. Z przerażenia zasłoniła oczy.
Nagle wyszedł Blake i złapał nieprzytomną Violettè.
- Violettè! - wołała Loretta. - O Violettè, ty...ty... żyjesz!
Alexandra odsłoniła oczy i odetchnęła z ulgą.
- Vi! - wołała uradowana Alexandra. - Przepraszam cię, Vi!
Blake przyłożył ucho do pyszczka Violettè.
- Oddycha. - powiedział Blake.
- To bardzo dobrze. - powiedziała Loretta. - Zabierzmy ją do domu.
Po kilkunastu minutach byli już w domu Alexandry. Nagle Violettè się obudziła.
- Co...co się stało? - zapytała Violettè.
- Opowiem ci wszystko. - powiedziała Alexandra i zaczęła opowiadać.
Wieczorem Loretta ponownie poszła nad źródełko. Spotkała Blake'a.
- Dziękuje ci za uratowanie Vi. - powiedziała Loretta.
- Nie ma sprawy. - powiedział Blake.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz